Jesień przyszła do nas gwałtownie w sobotę, 25 września rano, około 6-tej, a wraz z nią zimna zawierucha, deszcze i szaruga. Fajnie w taką pogodę usiąść przy rozgrzanym kominku z ulubioną lekturą w ręku… Jednak już nazajutrz, przy zachodzącym słońcu, pokazała się piękna tęcza. I wkrótce wróciła słoneczna i spokojna, jesienna już jednak na pewno pogoda 🙂.
Fot. Adam Gutowski
Po bezchmurnej nocy przyszedł mroźny, słoneczny poranek. Po raz pierwszy tej jesieni na szybach mróz namalował swe wyjątkowe „kwiaty”. Wstające słońce szybko jednak je stopiło. Mówią one jednak, wraz z poranną mgłą i chłodem oraz zasępionymi minami Boba i Kici: nadchodzi zima… Nieuchronnie!